piątek, 28 lutego 2014

Kiedy dzieje się cud - Robert J. Wiersema

Kiedy dzieje się cud już od dłuższego czasu znajdowało się na liście moich planów czytelniczych, ale dopiero teraz trafiła się okazja żeby sięgnąć po tą książkę.

Wszystko, począwszy od okładki i opisu, przez opinie, do wysokiej oceny, zachęcało do przeczytania książki... która jak dla mnie okazała się wyjątkowo niestrawna.


Historia zaczyna się w momencie kiedy trzyletnią Sherry potrąca ciężarówka. Dziewczynka, której lekarze nie dają praktycznie żadnych szans, po odłączeniu od respiratora nagle zaczyna samodzielnie oddychać. Potem w równie niecodzienny sposób okazuje się, że ma moc uzdrawiania ludzi. Jednym to się podoba, innym nie. I zaczyna się szarpanina trwająca chyba nawet więcej niż pół książki.

Całość podzielona jest na krótkie części, z których każda ma innego narratora. O ile lubię książki, w których narracja jest prowadzona jest wielowątkowo, tak tutaj było to denerwujące. Przez przeskakiwanie z osoby na osobę całość jest bardzo chaotyczna. Ponadto bohaterowie są sztuczni, a niektórzy nawet bardzo denerwujący.

Podsumowując Kiedy dzieje się cud jest książką mocno naciąganą i niedopracowaną.
Jak dla mnie szkoda czasu.



wyzwanie czytelnicze: grunt to okładka - zima

źródło okładki: http://otwarte.eu/

niedziela, 23 lutego 2014

Trzynaście powodów - Jay Asher

Na samym wstępie muszę się przyznać, że to nie jest moje pierwsze spotkanie z Trzynastoma powodami...
Potrzebowałam prawie roku, żeby oswoić w sobie tą historię i powiedzieć o niej coś więcej.

Wtedy... wyjazd na weekend. Książka, która miała wystarczyć na prawie cztery dni, a ukradła mi cztery godziny z życia. I ta walka ze sobą, żeby nie rozpłakać się w pociągu pełnym ludzi.

Pomiędzy... książka wręcz krzyczy z półki "przeczytaj mnie jeszcze raz". Losowe fragmenty tkwiące w głowie i nie dające spokoju. Tyle tylko, że to jeszcze nie był ten moment.

Teraz... mój pokój, cisza, spokój. Ja i książka. Wiem, co pojawi się za chwilę, jednak przeżywam każde zdanie tak samo jak poprzednio, a może nawet jeszcze bardziej. Są też łzy. Łzy, które uwalniają emocje i to nie tylko te związane bezpośrednio z treścią.

Tak. Ta książka może człowieka zniszczyć. Dwieście siedemdziesiąt dwie strony, które rozbijają serce i duszę na milion kawałków. Dwieście siedemdziesiąt dwie strony niedopowiedzeń, plotek, smutku, samotności. I ten mały płomyczek zepchnięty gdzieś do najciemniejszego kąta. Miłość, która nie miała siły się przebić. Nieszczęśliwa, tragiczna, tak bardzo ludzka...


Clay. Z pozoru typowy licealista, jeden z wielu. Porządny chłopak prowadzący normalne życie, takie samo jak większość jego rówieśników. Wszystko zmienia się w chwili kiedy otrzymuje tajemniczą paczkę bez zwrotnego adresu. W paczce znajduje się siedem, niemodnych kaset magnetofonowych. Wszystkie nagrane przez Hannah... tyle, że ona od dwóch tygodni nie żyje. A na kasetach przedstawia powody swojej decyzji.
Sprawa wydaje się coraz bardziej intrygująca. Zdezorientowany Clay zaczyna podążać za głosem Hannah i poniekąd prowadzi z nią rozmowę, której nie mieli szansy przeprowadzić.

Hannah opowiada historię bólu, tęsknoty, samotności. Opowiada jak jedna plotka, czy niedopowiedzenie może wywołać lawinę zdarzeń, nad którymi nie da się zapanować. Pokazuje jak jedna niesprawiedliwa opinia może skutecznie wypaczyć rzeczywistość.
Pokazuje jak jedna plotka może doprowadzić człowieka na skraj załamania i "zepchnąć" go w przepaść.


Zapewne każdy z nas kiedyś był Clayem. Grzecznym, spokojnym, poddającym się na starcie, któremu wygodniej było nie widzieć pewnych rzeczy.
Każdemu zdarzyło się czuć tak jak Hannah. Zagubiona dziewczyna, której potrzeba tylko jednego dobrego słowa, żeby mogła poradzić sobie z chaosem we własnej głowie.
I pewnie każdemu zdarzyło się być w sytuacji, którą zbagatelizował i nie przewidział jakie mogą być tego konsekwencje. Poza tym chyba każdy spotkał na swojej drodze osobę, która zapoczątkowała jakąś, z pozoru niewinną, plotkę...
Można by tak jeszcze długo wymieniać, ale to chyba nie o to tu chodzi.


Tak. Można powiedzieć, że Trzynaście powodów jest przerysowane. Wydaje mi się jednak, że gdyby nie to przerysowanie książka miałaby zupełnie inny przekaz. Mimo przerysowania jest książką do bólu prawdziwą. Książką, która niszczy, a z drugiej strony pomaga spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Książka, która pomaga się zebrać w sobie i stawić czoło całemu światu. Książka, która daje szansę jakiej nie dostała Hannah.



- Nie musisz się o mnie troszczyć, Clay.
Ale to robiłem, Hannah. I chciałem robić. Mógłbym Ci pomóc. Tylko, że kiedy próbowałem, odepchnęłaś mnie.

Niemal słyszę jej głos, słyszę, jak wypowiada moją następną myśl.
- Więc dlaczego nie próbowałeś bardziej?
*


wyzwanie czytelnicze: book-trotter

źródło okładki http://www.empik.com/

*str. 144

czwartek, 20 lutego 2014

Owsianka truskawkowa


Do owsianki przekonałam się dopiero nie tak dawno i od tego czasu jest to jedno z moich ulubionych śniadań.

Żeby nie było zbyt monotonnie cały czas szukam nowych smaków.
Kilka razy natknęłam się na przepis na owsiankę przygotowywaną na soku zamiast na mleku i postanowiłam przygotować swoją wersję tego przepisu.



Składniki (na dwie porcje):

  • 6 łyżek płatów owsianych
  • 3/4 szklanki domowego soku truskawkowego
  • 3/4 szklanki wody
  • garść rodzynek
  • garść suszonej żurawiny
  • garść jagód goji
  • kilka moreli 

Przygotowanie:

Sok wymieszać z wodą i zalać płatki. Dodać rodzynki, żurawinę i jagody.
Gotować do uzyskania pożądanej gęstości. Przełożyć do dwóch miseczek. Udekorować pokrojonymi w paski morelami.

Domowy sok można zastąpić kupnym i wtedy nie ma potrzeby rozcieńczania go wodą.
Płatki można zalać sokiem wieczorem i zostawić na noc w lodówce. Wtedy potrzeba mniej czasu na gotowanie.

Smacznego

wtorek, 18 lutego 2014

Pierwsze urodziny bloga



Wow. Strasznie szybko zleciało te dwanaście miesięcy.
Przecież dopiero "chwilę" temu spontanicznie zakiełkowała w mojej głowie myśl, że jednak znowu chcę pisać bloga.

Po tej myśli pojawił się Kufer wypełniony po brzegi książkami i smakołykami.

Było sporo wzlotów i kilka potknięć (bo upadki to raczej nie były).

Pojawiły się pierwsze malutkie sukcesy i dobre słowa, które napędzają do dalszego działania. Blog miał od dziś nieco inaczej wyglądać, ale studia i wszechogarniający niedoczas trochę pokrzyżowały moje plany.

A na najbliższy rok życzę sobie zapału do pisania, dobrych książek i inspirujących przepisów.

poniedziałek, 10 lutego 2014

1Q84 - Haruki Murakami

Haruki Murakami należy do grona moich ulubionych pisarzy. Część jego książek podoba mi się bardziej, część mniej.

Znając już sporą część jego pisarskiego dorobku mogę stwierdzić, że najbardziej przypadły mi do gustu książki pisane dwutorowo. Z pozoru odrębne historie, które zgrabnie łączą się w jedną całość.
Najpierw był Koniec świata i Hard-Boiled Wonderland, a teraz 1Q84.
Muszę uczciwie przyznać, że dość długo zbierałam się do czytania 1Q84 i nawet pierwsza próba skończyła się niepowodzeniem (ach te terminy biblioteczne).

W pierwszym tomie mamy wyraźnie zarysowane dwie historie. Poznajemy Tengo - matematyka z aspiracjami pisarskimi, oraz Aomame - trenerkę, a po godzinach perfekcyjną płatną zabójczynię. Murakami opisuje ich w dość typowy dla siebie sposób. Do tego dorzuca jeszcze całe grono nietuzinkowych bohaterów jak Fukaeri, Komatsu, czy Tamaru.
Książka rozkręca się stosunkowo powoli, ale przychodzi taki moment, w którym nie możemy się od niej oderwać. Mamy przeczucie, że to nie są aż tak odrębne historie i chcemy jak najszybciej dowiedzieć się co łączy bohaterów i jaka czeka ich przyszłość.

Drugi tom wyraźnie podkręca tempo. Życie w roku 1Q84 zaczyna nas coraz bardziej intrygować. Wątki Tamaru i Aomame nieustannie przeplatają się ze sobą. Bohaterom nawet nieświadomie prawie udaje się spotkać. Można powiedzieć, że metafizycznie ocierają się o siebie, a nawet wzajemnie przenikają.
Przy okazji odkrywamy miasto kotów i kilka innych dość nietypowych rzeczy/miejsc.

W ostatnim tomie do kompletu dołącza trzeci wątek a historia rozpędza się niczym rollercoaster. Historie przeplatają się coraz bardziej. Znowu zawitamy do miasta kotów i pojawia się wyjątkowo natrętny inkasent NHK. Obserwujemy te same sytuacje z różnych punktów widzenia. Ushikawa, teoretycznie łączący wątki głównych bohaterów w jeden, momentami daje nam odpowiedzi na pytania, a momentami wprowadza dodatkowy zamęt.
Im bliżej końca książki, tym bardziej wątki splatają się ze sobą tworząc jedną całość i dając odpowiedzi na pytania które czytelnik zadawał sobie prawie od początku książki.


Całość jest książką szczególną. Rok 1Q84 wyciąga po nas swoje macki i puszcza dopiero po skończeniu lektury.
Jest to bez wątpienia jedna z tych książek, które trzeba przeczytać.



A teraz spójrz na niebo i sprawdź czy nie ma na nim dwóch księżyców...

piątek, 7 lutego 2014

Placuszki serowe

Ferie. Czas na czytanie i przygotowywanie różnych pyszności. Jedną z nich są placuszki twarogowe. Danie idealne na pożywne śniadanie lub lekki obiad. Ich siła tkwi w prostocie.


Składniki:

  • 0,5 kg białego sera
  • 5 łyżek mąki
  • 1 łyżeczka sody
  • 2 jajka
  • 2 łyżki cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • mąka do obtoczenia placków
  • olej do smażenia

Przygotowanie:

W misce dokładnie rozetrzeć jajka, cukier oraz cukier waniliowy. Biały ser rozkruszyć. Ser, mąkę i sodę dodać do masy jajecznej i wyrobić. Formować niewielkie placuszki i delikatnie obtaczać je w mące. Smażyć na mocno rozgrzanym oleju do uzyskania złotego koloru.

Można dodać owoce.


Smacznego.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Czerwony sos do makaronu

Czytaliście Szkołę niezbędnych składników?
Tak - to świetnie.
Nie - wszystko przed wami.
Dla niewtajemniczonych: w szkole niezbędnych składników można znaleźć bardzo inspirujące dania, odnośnie których znamy wszytko poza proporcją składników.

Tym razem postanowiłam przetestować szkolną wersję czerwonego sosu do makaronu (to niby zwykłe spaghetti, ale wolałam zachować oryginalną nazwę z książki).

Dużym ułatwieniem przy dobieraniu proporcji było dla mnie to, że dość często przygotowuję podobny sos i tak naprawdę musiałam do swojego sprawdzonego przepisu tylko jedną rzecz.

Składniki:

  • 1 średniej wielkości cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 300 gram mielonego mięsa
  • około 1 szklanka mleka
  • około 1 szklanka czerwonego wina
  • 1 opakowanie krojonych pomidorów
  • 3-4 łyżki ketchupu
  • sól, pieprz, pieprz ziołowy
  • oregano, bazylia, słodka i ostra papryka
  • olej
Przygotowanie:

Cebulę pokroić w drobną kostkę. Czosnek posiekać w plasterki. Wrzucić na lekko rozgrzany olej, dodać wszystkie przyprawy i dobrze wymieszać.
Dodać mięso i przesmażyć. Wlać mleko i dusić do momentu, aż mięso wchłonie całe mleko.
Dodać wino, odparować, dodać pomidory i ketchup. Dusić kilka minut. Ewentualnie doprawić do smaku.


Tajemniczym składnikiem jest mleko. Dzięki niemu mięso nie jest suche i wiórowate, co czasem zdarza się przy tego typu sosach.


Smacznego i do zobaczenia na kolejnej lekcji ze szkoły niezbędnych składników.