środa, 27 marca 2013

Pasta jajeczna

Odkąd pamiętam miałam słabość do pasty jajecznej, ale ocet w składzie tej sklepowej mnie odrzucał. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest domowa wersja pasty jajecznej.

Składniki:

  • opakowanie śmietankowego serka topionego
  • pęczek szczypiorku
  • 4-5 jajek
Przygotowanie:
Szczypiorek posiekać i posolić. Rozetrzeć z serkiem topionym. Jajka ugotować na twardo, ostudzić. Drobno posiekać i dodawać do serka. Można też [pojedynczo] rozdrabniać widelcem i mieszać z serkiem.

Smacznego.

Dieta 3D Chili - podsumowanie

Teoretycznie w niedzielę skończyłam 28 dni z dietą 3D Chili. Teoretycznie, bo niestety po kilkunastu dniach mój organizm powiedział "nie". Nie wiem czy to wina przesilenia wiosennego, diety, czy czegokolwiek innego, ale jednak... W związku z tym część przepisów modyfikowałam, a z części całkiem zrezygnowałam.

Podsumowując:
nie udało mi się w pełni dotrzymać tych 28 dni z dietą, ale mam sporo nowych kulinarnych inspiracji. I część dań na pewno będzie dość często gościć w mojej kuchni.

piątek, 22 marca 2013

Czerwony dywan. Opowieści z Bangalore - Lavanya Sankaran

Jakiś czas temu bardzo do gustu przypadł mi cykl wydawniczy Spojrzenia. I mimo, że nie zawsze zachwycam się treścią, to te malutkie książeczki mają w sobie taki urok, że z chęcią po nie sięgam.

Tym razem wybór padł na zbiór opowiadań "Czerwony dywan". Nie podejmę się odmiany imienia i nazwiska autorki, bo boję się, że może to mnie przerosnąć.

Na 200 stronach znajdujemy 8 opowiadań. Łączącym je motywem są Indie i różne spojrzenia na tamtejszą rzeczywistość.

Czytając trafiamy do świata wielu kontrastów, gdzie nowoczesność ściera się z tradycją. Z jednej strony mamy instytucję kojarzenia małżeństw, system kastowy, tradycyjne ceremonie i ubrania. A z drugiej świat pełen wolności, przesycony zachodem i dla tradycjonalistów bardzo obrazoburczy.

Każde z opowiadań dotyka nieco innego problemu związanego z przemianami we współczesnych Indiach. Jednocześnie jako zbiór tworzą spójną całość.

"Czerwony dywan" czyta się szybko i dość przyjemnie.


Polecam każdemu, a szczególnie tym, których interesują odmienne kultury.


źródło okładki: http://www.piw.pl

środa, 20 marca 2013

Tosty niecodzienne

 Często szukając kuchennych inspiracji przekopuję internet wzdłuż i wszerz. Najlepiej szuka mi się na stronie pinterest.com Tam jest wszystko, a nawet jeszcze więcej.

Ostatnio natrafiłam na dość ciekawy pomysł na tosty. No bo ile można jeść zwykłe nudne tosty z serem i szynką...


W oryginalnym przepisie tosty są z serkiem twarogowym i borówkami. Niestety w środku naszej pięknej wiosennej zimy dość ciężko o borówki, ale udało mi się odkopać słoik dżemu borówkowego.

Przygotowanie:
Chleb smarujemy niezbyt grubą warstwą naturalnego serka twarogowego. Na jednej z kromek nakładamy około łyżeczkę dżemu. Tak przygotowane tosty zapiekamy według uznania.

Smacznego. Bo są naprawdę om nom nom nom...



poniedziałek, 18 marca 2013

Gotowanie kreatywne (babeczki)

Moim głównym kulinarnym "problemem" jest nieumiejętność przygotowania czegokolwiek według przepisu. Nawet jeśli chodzi o tak banalną rzecz jaką są... babeczki z proszku :)
Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie przekombinowała albo nie zmieniła...

Tak było i tym razem. Zwykłe babeczki są przecież nudne [mimo, że nadziane budyniem].

W moim dzisiejszym eksperymencie udział wzięli:
  • babeczki waniliowe - 1 opakowanie
  • babeczki czekoladowe - 1 opakowanie
  • mleko, olej i jajka w ilościach zalecanych przez producenta ;)
  • gościnnie: cynamon i imbir
Klasycznie wystarczy połączyć proszek ciastowy z resztą składników i najzwyczajniej w świecie upiec. A żeby było ciekawiej można pomieszać ciasto waniliowe z czekoladowym dodać do tego łyżeczkę cynamonu i imbiru [lub innych równie dobrych rzeczy]. Potem już można posłuchać producenta babeczek i robić to co zalecił.

Ogólnie eksperyment zakończył się sukcesem :) Babeczki wyszły lekko czekoladowe [czyli idealne bo czekoladowo-czekoladowe jakoś do mnie nie przemawiają] i tak ładnie pachną cynamonem...


PeeS. Nie do końca wymierzyłam ilość ciasta na drugą blaszkę i właśnie z drugiej porcji spod ciasta "wykipiał" budyń... Ale i tak wyglądają genialnie

niedziela, 10 marca 2013

Okna

Tytułem wstępu:
Jak już wspominałam, pisałam kiedyś bloga. Przez moment był nawet popularny, ale nie chcę już tam wracać. Z drugiej strony trochę tęsknię za tamtym klimatem i idąc na kompromis wymyśliłam cykl Ze starej szafy, w którym co jakiś czas będę odświeżać teksty ze starego bloga.
Dziś na początek tekst o oknach.




Oryginalna data publikacji: 18.10.2006


Z mojego pokoju mam widok na kwadratowy plac zabaw otoczony blokami, jedna dojazdowa uliczka, huśtawki, zjeżdżalnia, piaskownica, dużo zieleni, ławki jak w parku, latarnia…

W ciągu dnia często słychać śmiech bawiących się dzieci, nawoływania ich rodziców gdy zbyt długo nie wracają do domu, szczekanie psów… Czasami słychać muzykę, albo sprzeczkę dzieci o zabawkę… W ciągu dnia wszystko wygląda sielankowo…


A co z nocami?

Nocami widać okna… Małe, duże, z roletami, żaluzjami, firankami, kwiatami na parapetach… Czasem są otwarte, czasem zamknięte… Niektóre tętnią życiem… Zawsze widać światło, albo poświatę rzucaną przez telewizor… Niektóre są spokojne i stonowane… Światło widać tylko do określonej godziny i ani minutę dłużej… Są tez onka samotne, w których jeszcze nigdy nie widziałam, ani odrobiny światła…

Nocami moje sielankowe podwórko zmienia się w tętniące swoim życiem miasto… Każde okno jest jego mieszkańcem… Popularnym lub mniej… Biednym lub bogatym… Szczęśliwym lub nie potrafiącym dać sobie radę z życiem…


A to niby TYLKO okna…

piątek, 8 marca 2013

Mały słownik chińsko-angielski dla kochanków - Xiaolu Guo

Mówią: "Nie oceniaj książki po okładce", ale... jak tu nie dać się zauroczyć okładce na której subtelna/przerażona/smutna Azjatka sączy [chyba] truskawkowy koktajl. I do tego piękne czerwone kwiaty, które na dodatek są wytłoczone. To prawdziwa okładkowa miłość od pierwszego wejrzenia.

Po dłuższej chwili zachwytów nad okładką, pora na kilka słów o książce.

Wyobraź sobie taką sytuację. Pewnego dnia Twoi rodzice postanawiają, oczywiście tylko i wyłącznie dla Twojego dobra, wysłać Cię na drugi koniec świata. Nauczysz się nowego języka, wrócisz do domu i zrobisz zawrotną karierę. Taki jest plan, ale...

W takiej właśnie sytuacji znalazła się Zhuang. Mała zagubiona Chinka w środku wielkiego Londynu. Nie zna języka. Nie zna kultury. Nie zna nikogo. Jej przyjacielem stają się nocne seanse w pobliskim kinie. I wtedy pojawia się ON - Angielski rzeźbiarz, który staje się jej mentorem i kochankiem.

Książka składa się z krótkich rozdziałów, z których [prawie] każdy zaczyna się definicją słowa, które jest kluczem do opisywanej sytuacji.

"(...)
optymizm rzecz. tendencja do dostrzegania pozytywnej strony sytuacji
(...)
Pestycyd jest optymistą. Oznacza podtrzymanie dobrego życia przez zabijanie złego życia."*

Początkowo Z. [jak sama siebie określa główna bohaterka] pisze bardzo łamaną angielszczyzną, co utrudnia czytanie i trochę irytuje. Później język nieco się poprawia, albo czytelnik się uodparnia. Z pozoru jest to książka typu "Chinka w Anglii i jej przygody" jednak pod płaszczykiem banalnej historii znajdujemy pewną uniwersalność. Tak naprawdę "Mały słownik..." mówi o tym jak odnaleźć siebie nie tylko w nowym, obcym miejscu, ale też tak zwyczajnie na co dzień.

Bo czasami nieznajomość języka to najmniej istotny problem...


*"Mały słownik..." str 270

źródło okładki: http://www.olesiejuk.pl/

poniedziałek, 4 marca 2013

Dieta 3D Chili - Tydzień pierwszy

Podsumowując pierwszy tydzień:

Waga pokazuje o 1,5 kg mniej. I to w sumie bez większego wysiłku więc fajnie.
Tylko mam jedno baaaaardzo duże "ale" do tej diety. Porcje są zdecydowanie za duże. Mimo zmniejszania ich średnio o 1/3 praktycznie cały czas czuję się przejedzona.

Część przepisów wcale mnie nie zaskoczyła, bo koktajle owocowe czy szpinak goszczą w mojej kuchni na co dzień, ale oczywiście nie obyło się bez hitów i kitów tygodnia...

Moje hity z tego tygodnia:
  • pomarańcza z cynamonem - nie wiedziałam, że to połączenie jest aż tak idealne
  • kuskus z papryczkami chili - jakoś wcześniej nie próbowałam kuskusu i tu bardzo miłe zaskoczenie
Kit tygodnia:
  • omlet z otrębami - nie wiem kto nazwał to coś omletem...

Plan na teraz: w związku z tym, że jedzenia jest dla mnie zdecydowanie za dużo, chyba nie mam zamiaru tak do końca przestrzegać diety. Wstępnie przerabiam przepisy po mojemu wybierając ciekawsze moim zdaniem propozycje i starając się zachowywać równowagę między przyprawami.

Co z tego wyjdzie?
Okaże się za tydzień.

niedziela, 3 marca 2013

Bóg jest moim kumplem - Cyril Massarotto


Co byś powiedział gdyby się nagle okazało, że możesz pogadać z Bogiem twarzą w twarz? Tak. Zupełnie tak jak z każdym innym człowiekiem.
Co by się stało gdybyś taką okazję wykorzystał?


Główny bohater książki jest trzydziestoletnim przeciętniakiem, pracującym w sex-shopie. Wydaje się, że jego życie toczy się dość monotonnie, aż do momentu gdy w Bóg od tak postanawia z nim najzwyczajniej w świecie porozmawiać.
Początkowo można odnieść wrażenie, że bohater nie jest zbytnio religijny i traktuje tą całą sytuację z przymrużeniem oka. Jednak jego ciekawość zwycięża i dzięki temu mamy drugą rozmowę, a potem kolejne...
Pierwsze spotkania są dość nieregularne, głównie wywołane nagłą potrzebą rozmowy. W miarę jak między rozmówcami pojawia się coś na kształt przyjaźni, zaczynają oni spotykać się regularnie - w każdy wtorkowy wieczór. Tak jak w (prawie) każdej przyjaźni, tak i tu mamy "poważną kłótnię" po której bohaterowie dość długo nie rozmawiają ze sobą. Jednak udaje im się na nowo znaleźć wspólny język.

Bóg przedstawiony w książce jest bardzo ludzki (no oczywiście poza tym, że wie wszystko o wszystkich itp.), potrafi żartować i nieobce mu jest jakiekolwiek zachowanie. Jest jednocześnie Bogiem, przyjacielem, mentorem, psychologiem, nauczycielem, kumplem do żartów...
Zapewne nie każdemu taka wizja Boga będzie pasować, ale gdyby Bóg był chociaż trochę inny to książka na pewno by wiele straciła.

No i oczywiście pytanie przez duże "P". Ale to już każdy musi doczytać sam...


Książka zapewne nie każdemu przypadnie do gustu, ale moim zdaniem warto spróbować.
Jak dla mnie jedna z lepszych książek jakie miałam okazję w tym roku przeczytać.
5/6


źródło okładki: http://www.olesiejuk.pl/