środa, 29 maja 2013

Muffiny bananowe z czekoladą

Idą tzw. święta więc chcąc nie chcąc zostałam zagoniona do kuchni, żeby zrobić coś na słodko.

Tym razem wybór padł na bananowe muffiny z czekoladą...
Tylko oczywiście jak zwykle nie udało mi się ich zrobić wg przepisu... i coś mnie podkusiło, żeby zrobić je z podwójnej porcji.



Składniki (na około 48 muffin):

  • 6 dojrzałych bananów
  • 200 g roztopionego masła
  • 200 g cukru trzcinowego
  • 100 g cukru
  • 4 jajka
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 opakowania cukru wanilinowego
  • 500 g mąki tortowej
  • 100 g czekolady mlecznej
  • 100 g czekolady gorzkiej
Przygotowanie:

Banany obrać, podzielić na mniejsze kawałki i rozetrzeć z cukrem wanilinowym. 
W osobnym naczyniu mikserem ubić jajka z cukrem.
Czekolady posiekać na drobne kawałki.
Do roztartych bananów dodać kolejno: roztopione masło, mąkę, proszek do pieczenia i czekoladę.
Połączyć masę bananową z masą jajeczną i dobrze wymieszać.
Przełożyć do papilotek do około 3/4 ich wysokości.
Piec przez około 20-25 minut w temperaturze 170st.C


Przy tak dużej ilości muffin lepiej od razu nie przekładać całego ciasta do papilotek, bo dość mocno nasiąkają ciastem.


Smacznego

niedziela, 26 maja 2013

Sekretny język kwiatów - Vanessa Diffenbaugh

Lubię jak książka poza treścią, posiada także jakąś historię. Taką małą opowieść, o tym jak do mnie trafiła. Taką historię ma także Sekretny język kwiatów. Zwróciłam na nią uwagę już w okolicy premiery. Zachęcająca okładka, zachęcający opis, ale jakoś się mijałyśmy.
Aż kilka miesięcy temu, podczas jednej z wizyt w Księgarni Zapomnianych Książek, Sekretny język kwiatów zaczął mi się dość natarczywie przyglądać. Nawet ośmielę się powiedzieć, że cierpliwie na mnie czekał. Potem musiał zadomowić się na półce, aż w końcu zabrałam się za czytanie... i okazało się, że jest to książka, którą otwiera się na pierwszej stronie i zamyka po przeczytaniu ostatniego zdania.


Victorię poznajemy w dniu jej osiemnastych urodzin. Jest zagubioną, zbuntowaną dziewczyną, która całe życie spędziła w rodzinach zastępczych i domach dziecka. Jest nieufna. Wyraża siebie poprzez kwiaty, których znaczenie zna tylko ona.
Na progu samodzielnego życia trafia do kwiaciarni prowadzonej przez Renatę, gdzie tworzy bukiety zmieniające ludzkie życie. I chyba nie spodziewa się, że uda jej się odmienić i swoje życie.
Poza bieżącymi wydarzeniami poznajemy także przeszłość Victorii. Dowiadujemy się skąd zna język kwiatów i jak jej dzieciństwo doprowadziło do tego, że jest jaka jest.


Jest to dość lekka książka. Czyta się ją szybko, a nawet za szybko. Idealnie nadaje się na wiosenne lub letnie popołudnie, obowiązkowo spędzone wśród kwiatów.

Polecam.


źródło okładki: http://www.weltbild.pl/

sobota, 11 maja 2013

Między wierszami - Małgorzata Domagalik, Janusz Leon Wiśniewski

Po przeczytaniu "188 dni i nocy" minęło dość dużo czasu [ponad dwa lata], aż w moje ręce trafiło "Między wierszami". Po zachwytach nad pierwszą częścią [opinia TU] spodziewałam się równie dobrej kontynuacji. Niestety nie doczekałam się.

Ogólnie "Między wierszami" czyta się dość dobrze, ale... Tych `ale trochę się nazbierało. Po pierwsze, można odnieść wrażenie, że te listy są pisane na siłę, na odczepne, tak żeby coś było. Ponadto, momentami brakuje mi spójności między poszczególnymi listami. Tak jakby każdy z autorów pisał dla siebie i nie do końca zwracał uwagę na to, co druga strona ma do powiedzenie.

Tak jak poprzednio zachwyciła mnie całość, tak tym razem zachwycają tylko fragmenty.

Można przeczytać, ale na pewno nie jest to książka z gatunku obowiązkowych.



źródło okładki: http://www.wab.com.pl/

czwartek, 2 maja 2013

Książki, z którymi mieszkam

Już od kilku dni zbieram się do tego posta i oto efekt.

Kilka lat temu przeniosłam się z domu pełnego książek, do mieszkania też nimi wypełnionego. Na całe szczęście i dla mnie znalazło się trochę półek na biblioteczkę.

W związku z tym, że książek przybywa mi odwrotnie proporcjonalnie do miejsca spora część książek "pojechała" do domu. Ze mną zostały tylko te potrzebne na studiach, te do przeczytania i te do których mam mniejszy lub większy sentyment.


Moja największa półka: warstwa zewnętrzna. Ogólnie pomieszanie z poplątaniem. Jest Murakami i ulubiona Samotność liczb pierwszych. Najciekawszą, jak dla mnie, historię mają książki od Sekretnego języka kwiatów do Czwartego kąta trójkąta. Te książki bez względu na okoliczności muszą stać razem. Siła wyższa. Najpierw w wyniku jednych zakupów pojawiły się książki od 7 razy dziś do Biała jak mleko... potem dołączył Czwarty kąt trójkąta i Dotyk Julii a ostatnio Sekretny język kwiatów. Powierzchnię na stojących książkach zajmują w większości pożyczone książki i zaplątała się tam jedna nowość Marzyciele i mam nadzieję, że okaże się taką perełką jakiej się spodziewam.


Największa półka: warstwa wewnętrzna. Tu panuje już trochę większy porządek. Po lewej moja autorska ;) książka o znaczącym tytule Praca Licencjacka. Obok niej tzw. duże książki m.in. Pachnidło. Na pierwszym stosiku część książek z serii Literatura w spódnicy (te których jeszcze nie czytałam), trochę kryminałów i ulubione Trzynaście powodów. Obok Saga Zmierzch, kupiona w jakiejś mega promocji. Cały czas mam do niej sentyment... Czytanie na wykładach i w ogóle. I te książki Coelho, do których mam sentyment z dzieciństwa. Na uwagę zasługują jeszcze dwie małe książeczki z serii Spojrzenia.


Pierwsza półka naukowa. Głównie słowniki, poradniki i kilka podręczników. Ogólnie jest to tylko kawałek półki, która wisi nad moim biurkiem. Pozostałą część stanowią książki mojej cioci.


Naukowy stosik na komodzie. Kilka książek bibliotecznych, pozostałe moje. I poza szeroko pojętą matematyką książki do rosyjskiego i hiszpańskiego.


Druga półka naukowa. Tu w formie stosiku, bo na półce leżą grzbietami "do ściany".


Półka nad łóżkiem, którą książki dzielą ze skarbonką, biżuterią i maskotkami. Na pierwszym planie dumny łoś w koszulce OLSZTYN kocham, a poza nim Czas zmierzchu z grona ulubionych książek. I pierwszy tomik mangi Kagen no Tsuki. Pozostałe dwa pewnie już niedługo dołączą.


Stosik na szafce koło łóżka. Książki w trakcie czytania + efekt wtorkowych łowów w bibliotece.



I póki co to by było na tyle.
Jak uda mi się znaleźć trochę czasu na wyjazd do domu, to obfotografuję pozostałą część biblioteczki.