Kiedy dzieje się cud już od dłuższego czasu znajdowało się na liście moich planów czytelniczych, ale dopiero teraz trafiła się okazja żeby sięgnąć po tą książkę.
Wszystko, począwszy od okładki i opisu, przez opinie, do wysokiej oceny, zachęcało do przeczytania książki... która jak dla mnie okazała się wyjątkowo niestrawna.
Historia zaczyna się w momencie kiedy trzyletnią Sherry potrąca ciężarówka. Dziewczynka, której lekarze nie dają praktycznie żadnych szans, po odłączeniu od respiratora nagle zaczyna samodzielnie oddychać. Potem w równie niecodzienny sposób okazuje się, że ma moc uzdrawiania ludzi. Jednym to się podoba, innym nie. I zaczyna się szarpanina trwająca chyba nawet więcej niż pół książki.
Całość podzielona jest na krótkie części, z których każda ma innego narratora. O ile lubię książki, w których narracja jest prowadzona jest wielowątkowo, tak tutaj było to denerwujące. Przez przeskakiwanie z osoby na osobę całość jest bardzo chaotyczna. Ponadto bohaterowie są sztuczni, a niektórzy nawet bardzo denerwujący.
Podsumowując Kiedy dzieje się cud jest książką mocno naciąganą i niedopracowaną.
Jak dla mnie szkoda czasu.
wyzwanie czytelnicze: grunt to okładka - zima
źródło okładki: http://otwarte.eu/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz