środa, 29 stycznia 2014

101 Reykjavik - Hallgrímur Helgason

Hlynur - homo sapiens, lat 33.
Zamieszkały w Reykjaviku (Islandia), w domu swojej matki (rozwódki, ostatnimi czasy lesbijki).
Zainteresowania: imprezy, picie, prochy, seks, pornole.
Praca: dorywcza, bliżej nieokreślona (wiemy, że może pracować w domu przy komputerze).
Cechy szczególne: interpretowanie godzin jako lat, wycenianie prawie każdej napotkanej czy nie kobiety.

Tak najszybciej można opisać głównego bohatera książki.
Teraz do tej charakterystyki dodajmy sporą łyżkę absurdu i nieszablonowych postaci. I na koniec doprawmy to wszystko oparami haszu i alkoholu.

Taki właśnie jest 101 Reykjavik. Momentami dziwny i obrzydliwy. Cały czas pod wpływem jakichś dziwnych substancji. Momentami urzeka - godziny jako lata, to mój hit, momentami zniesmacza - szczególnie szowinistyczne wycenianie kobiet, momentami denerwuje - szczególnie niedojrzałość i zachowanie Hlynura.

Całość od pierwszych stron czyta się całkiem przyjemnie, ale z drugiej strony ile można czytać, o tym co siedzi w głowie nie do końca ogarniętego i rzadko kiedy myślącego trzeźwo 33-latka.
Podsumowując książka jest specyficzna i warta poznania, chociaż nie każdemu przypadnie do gustu.



wyzwanie czytelnicze: book-trotter

źródło okładki http://lubimyczytac.pl/

2 komentarze:

  1. Do tej pory moje spotkanie z literaturą islandzką ograniczyło się do powieści Yrsy Sigurdardottir, dlatego fajnie przeczytać coś o innych autorach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w moim wypadku wyglądało to tak, że nie znając ani jednego islandzkiego pisarza i to był pierwszy, którego twórczość w miarę mi się spodobała i udało mi się ją dostać ;)

      Usuń