Najpierw były Dzieci z Dworca ZOO, potem Ćpun, Pamiętnik narkomanki, Hera moja miłość... i do tej pory, raz na jakiś czas sięgam po literaturę dotyczącą różnego rodzaju uzależnień.
Tym razem wybór padł na Trainspotting Irvine Welsha.
Razem z autorem 'lądujemy na podwórku' szkockich ćpunów, w sam środek uzależnienia. Bez żadnego ugrzecznienia.
Wszędzie pełno narkotyków, alkoholu, seksu, bójek...
Książka jest mocna. Język jest pełen wulgaryzmów i slangu.
[Po porównaniu z oryginałem wielkie brawa dla tłumacza, za możliwie wierne oddanie klimatu Edynburga widzianego oczami bohaterów.]
Z dotychczas poznanych przeze mnie książek o tej tematyce Trainspotting jest chyba najmroczniejszy i najbardziej odrzuca od wszelkiego rodzaju narkotyków. Czytając dowiedziałam się, że jest też film i już jestem ciekawa czy faktycznie jest jeszcze lepszy niż książka.
wyzwanie czytelnicze: Book-Trotter
źródło okładki: http://www.etiuda.net/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz