wtorek, 30 września 2014

Słodki zapach brzoskwiń - Sarah Addison Allen

Od momentu, w którym skończyłam czytać Słodki świat Julii, czaiłam się na inne książki tej autorki. Teraz przyszła kolej na Słodki zapach brzoskwiń.

Do pewnego stopnia wiedziałam, czego mogę się spodziewać po prozie Sarah Addison Allen i nie zawiodłam się czytając tą książkę.


Trafiamy do małego miasteczka Walls of Water w Karolinie Północnej. Niemal całe miasteczko zelektryzowane jest zbliżającą się galą, która ma uświetnić 75. rocznicę powstania Towarzyskiego Klubu Kobiet. Spośród mieszkańców miasteczka bliżej poznajemy czwórkę trzydziestolatków, którzy znali się za czasów szkoły, a teraz mają okazję poznać się na nowo i naprawdę.

Paxton - dawna szkolna Księżniczka, która nie potrafi się wyrwać spod bacznego i krytycznego spojrzenia matki.
Willa - sławna szkolna Królowa Przekrętów, która jako rekompensatę za "grzechy młodości" stara się wieść bardzo proste i odpowiedzialne życie.
Colin - bliźniak Paxton. Sztywniak ze szkolnych czasów, który przenosząc się z miejsca na miejsce stara się uciec przed strachem, że nie jest dość dobry, jak na swoją rodzinę.
Sebastian - jako nastolatek otrzymał etykietkę Świr. Za ekscentrycznym wyglądem ukrywał problemy rodzinne, a teraz po latach wraca do rodzinnego miasta jako pogodzony ze sobą, chociaż nie do końca pewny swojej wartości mężczyzna.

Gdy ścieżki tej czwórki coraz bardziej się krzyżują, możemy poznać wartość prawdziwej przyjaźni, takiej na całe życie, o jakiej ciężko jest we współczesnym świecie.
Do tego dorzucona jest odrobina tajemniczości i magii. Wszędzie unosi się duch minionej epoki i pojawia się tajemnica sprzed lat, którą głównie bohaterki, starają się za wszelką cenę rozwiązać.

Jak zwykle postacie drugoplanowe są charakterystyczne i nie stanowią jedynie mdłego tła dla całej powieści. Moje serce praktycznie od razu podbiła Rachel i jej "Kawologia".


I jak zwykle uzupełnieniem całości są delikatnie ukryte między stronami kulinaria.
Książka pachnie tytułowymi brzoskwiniami, pączkami w połączeniu ze świeżością trawy i przede wszystkim aromatyczną kawą i kawowymi słodkościami, które przygotowuje Rachel (aż chce się spróbować).

Całość czyta się niezwykle lekko i szybko (podobnie jak inne książki tej autorki). Największym atutem jest połączenie zwyczajności z odrobiną magii.


Polecam z kubkiem kawy na jesienny wieczór lub ze szklanką soku brzoskwiniowego w letnie popołudnie.



źródło okładki: http://www.znak.com.pl/

2 komentarze:

  1. Lubię książki, które w subtelny sposób przemycają fragmenty poświęcone jedzeniu i gotowaniu, aż się człowiek głodny robi podczas lektury ;) wydaje mi się, że powieść godna jest uwagi więc jeśli tylko będę miała okazję przeczytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze bardziej lubię odtwarzać takie dania :)

      Usuń