piątek, 8 marca 2013

Mały słownik chińsko-angielski dla kochanków - Xiaolu Guo

Mówią: "Nie oceniaj książki po okładce", ale... jak tu nie dać się zauroczyć okładce na której subtelna/przerażona/smutna Azjatka sączy [chyba] truskawkowy koktajl. I do tego piękne czerwone kwiaty, które na dodatek są wytłoczone. To prawdziwa okładkowa miłość od pierwszego wejrzenia.

Po dłuższej chwili zachwytów nad okładką, pora na kilka słów o książce.

Wyobraź sobie taką sytuację. Pewnego dnia Twoi rodzice postanawiają, oczywiście tylko i wyłącznie dla Twojego dobra, wysłać Cię na drugi koniec świata. Nauczysz się nowego języka, wrócisz do domu i zrobisz zawrotną karierę. Taki jest plan, ale...

W takiej właśnie sytuacji znalazła się Zhuang. Mała zagubiona Chinka w środku wielkiego Londynu. Nie zna języka. Nie zna kultury. Nie zna nikogo. Jej przyjacielem stają się nocne seanse w pobliskim kinie. I wtedy pojawia się ON - Angielski rzeźbiarz, który staje się jej mentorem i kochankiem.

Książka składa się z krótkich rozdziałów, z których [prawie] każdy zaczyna się definicją słowa, które jest kluczem do opisywanej sytuacji.

"(...)
optymizm rzecz. tendencja do dostrzegania pozytywnej strony sytuacji
(...)
Pestycyd jest optymistą. Oznacza podtrzymanie dobrego życia przez zabijanie złego życia."*

Początkowo Z. [jak sama siebie określa główna bohaterka] pisze bardzo łamaną angielszczyzną, co utrudnia czytanie i trochę irytuje. Później język nieco się poprawia, albo czytelnik się uodparnia. Z pozoru jest to książka typu "Chinka w Anglii i jej przygody" jednak pod płaszczykiem banalnej historii znajdujemy pewną uniwersalność. Tak naprawdę "Mały słownik..." mówi o tym jak odnaleźć siebie nie tylko w nowym, obcym miejscu, ale też tak zwyczajnie na co dzień.

Bo czasami nieznajomość języka to najmniej istotny problem...


*"Mały słownik..." str 270

źródło okładki: http://www.olesiejuk.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz