Październik już od kilku lat jest dla mnie najintensywniejszym miesiącem w roku. W tym roku jest podobnie, a nawet jeszcze intensywniej. Początek roku akademickiego... zajęcia, komisja stypendialna, całe to zamieszanie. Zeszłotygodniowy Festiwal do Czytania, w sumie tylko przelotem. Sporo czasu spędzonego na filozoficznych dyskusjach z Przyjaciółmi. Dużo inspirujących spotkań. Dzisiejsze pierwsze spotkanie Geek Girls Carrots w Olsztynie.
Te wszystkie drobne i niby niepozorne sprawy, składają się w wielką całość, która niesamowicie motywuje i dodaje wiary w siebie. Już któryś z kolei dzień budzę się z przeświadczeniem, że jeśli tylko zechcę mogę zrobić wszystko. I jak to zwykle u mnie w tle gra (niekoniecznie cicha) muzyka.
Rudimental. Jeden z moich ulubionych motywatorów i mam tu na myśli całą płytę. Niezmiennie dodaje mi tonę energii i napędza do dalszego działania. Jako całość i każda piosenka z osobna.
Klasyka. Iggy Pop. Nieco dziki i zwierzęcy, a drugiej strony nawet relaksujący. Wykrzyczane w refrenie La la la la lalalala i czego chcieć więcej od życia...
Pentatonix - uwielbiam za całokształt.
Dzisiejsze odkrycie - Pentatonix + Clean Bandit [też uwielbiam za całokształt] i od kilku godzin twarz sama mi się cieszy na myśl o tej piosence.
Lindsey Stirling. Jednym słowem energia. Zarówno w szybszych nagraniach, jak i w balladach. Wystarczy tylko zamknąć oczy i wsłuchać się w muzykę, żeby przenieść się w jakiś inny wymiar i momentalnie naładować akumulatory.
Little Mix. Na ogół też bardzo energetycznie, ale dziś to najspokojniejszy element zestawienia. Piosenka, do której podchodzę dość osobiście i chyba dzięki temu dostarcza mi podwójnej, jeśli nie potrójnej, dawki energii.
Podsumowując:
If you can dream it, you can do it.
wystarczy tylko zacząć marzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz